Kiedy kot mruczy Ci do ucha …

 

Ten moment …

Kiedy stoisz na torach kolejowych życia i uderza w Ciebie lśniący promień zachodzącego słońca po całym dniu ponuro siąpiącego deszczu…

Kiedy kot mruczy Ci do ucha najbardziej kojące melodie świata i czule masuje łapkami Twoje przedramię po całym dniu drapania Cię i uciekania przed Tobą, chociaż tak bardzo chciałaś go pogłaskać…

Kiedy rozglądasz się i widzisz mniej lub bardziej udane egzemplarze kwitnących i liściastych roślin, które po pół roku mniej lub bardziej intensywnej pielęgnacji cieszą Twoje oczy i jesiennym zapachem koją Twoje nerwy…

 

Kiedy Twoje dorosłe, tak bardzo dotąd zbuntowane dziecko przynosi Ci kubek pysznej, parującej kawy z tym niesamowitym uśmiechem i mówi „No masz, Gośka!”.

Kiedy Twoja Druga Połówka przyrządza Ci Twoją ulubiona sałatkę i nie wymaga ni krztyny pomocy widząc, że pochłonęła Cię kolejna książka („Sekretne życie kwiatów”).

Kiedy widzisz swoją Najmłodszą Latorośl wnikliwie pracującą nad zadaniem z matematyki, którego nikt z dorosłych nie jest w stanie rozgryźć, ale Ona oczywiście nie przyjmie od nikogo pomocy, bo chce zrobić to sama – i wiem, że to zrobi, bo jest z „matmy” bardzo, bardzo dobra…

 

Tekst – sprzed 3 lat.

Obecnie:

Przybył kot i przybyło

chwil pięknych

bez liku

Ubyło wody w rzece

I łez.

Przyjmuję

Każdy moment

Każdy uśmiech

Choćby okraszony

Kroplą słoną

sunącą policzkiem.