[ŚWIĄTECZNE TARGI KSIĄŻKI W RZESZOWIE]

 

Rzeszowskie Targi Książki to realizacja cichutkiego, nieśmiałego marzenia. Celowo nie piszę „mojego”, bo nie miałam tego ani zapisanego w zeszycie marzeń, ani wyznaczonego jako cel strategiczny – nic z tych wszelkich głośnych i modnych wskazówek, jak osiągnąć sukces. Udział w targach książki jako autorka – miałam to wyryte nie w głowie, a w sercu i bardziej jako przeczucie, czy intuicja. Umysł wiele razy powtarzał: „Nie, Ty nie zasługujesz!”, „No co Ty – przecież są lepsi od Ciebie!”, „ Ty na Targach? Jako autorka?? Żartujesz???”

           Ale jak to powiada jeden z najsłynniejszych polskich prezenterów Hubert Urbański „Bez względu na przeciwności – Napieraj, napieraj, napieraj!” Robiłam więc to, co podpowiadała mi pasja. Poza obowiązkami domowymi i tymi związanymi z pracą bardzo dużo czasu poświęcałam na szlifowanie: pisania, czytania, nabywania wiedzy związanej z branżą literacką i najważniejsze – spotkania z ludźmi tak samo, albo jeszcze bardziej zakręconymi na punkcie literatury (tak, są tacy – dzięki Bogu!).

          Niestety jest jeden minus tej sytuacji – jestem tak sfokusowana na mojej pasji, że gdy ktoś opowiada mi cokolwiek o jakimkolwiek serialu, odpadam z rozmowy. To samo dotyczy polityki…oraz szeroko pojętej wiedzy z zakresu mediów…Nie mam telewizora, więc nie mam pojęcia, co tam „w krainie manipulacją i propagandą płynącej” dzieje się. Jestem nastawiona na to, co daje mi wartość. I tę wartość chcę przenosić dalej, niech słowo pisane wróci do łask. By jednak zachować złoty środek równolegle do tego pozostałam przy rzeszowskim Dyskusyjnym Klubie Filmowym i filmach z ich repertuaru. Wiem, że tam otrzymam dzieła filmowego wysokiego sortu.

        Wracając do targów. Tak oto 23 listopada o szczęśliwej godzinie 13:00 na stoisku Podkarpackiego Instytutu Książki i Marketingu miałam ogromną przyjemność przyjąć czytelników. Z niektórymi widziałam się po raz pierwszy – mile zaskoczona przekonałam się, że w Rzeszowie pasjonatów poezji nie brakuje. Bardzo tłumnie zjawili się moi Przyjaciele i znajomi. Kochani, Wasza obecność, uśmiechy, uściski to nieocenione wsparcie. Dziękuję Wam, że podeszliście, że poświęciliście chwilę rozmowy, że byliście cierpliwi i czekaliście. Dziękuję, że  w większości napisaliście, że tomik się podoba i czekacie na kolejny. Dziękuję wszystkim osobom, które udostępniły u siebie posty o wydarzeniu.

Tego dnia miałam też okazję poznać  poetki piszące tak, że czytając ich wiersze brakuje mi tchu z  zachwytu; poetów o wspaniałym warsztacie literackim oraz literatów, z którymi dnia mi było mało na inspirujące rozmowy.

Bogu dziękuję nade wszystko – za siłę, za pomysły, za Przyjaciół i dobrych ludzi wokół; za to, że dał mi piękny talent. Mam nadzieję, że będzie się to rozwijać w dobrym, właściwym kierunku.

P.S. W nawiązaniu do słów na początku tego wpisu – zeszyt marzeń posiadam, i zapisuję kolejne. Na 64 zapisanych marzeń spełnione zostały 10 w ciągu niespełna roku, w tym jedno bardzo ważne dla mnie – kawa z Józefem B., jednym z moich ulubionych Poetów! Serdecznie pozdrawiam!