Rozmowa o twórczości z serii „Miks przepytuje”

Przedruk wywiadu ze strony https://sztukater.pl/

Biogram

Małgorzata Szepelak – urodziła się na Roztoczu. Ukończyła Liceum Ogólnokształcące im. Bartosza Głowackiego w Tomaszowie Lubelskim. Absolwentka dziennikarstwa Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.

W 2019 roku ukazał się jej debiut literacki – książka łącząca poezję i prozę Kufer cedru pełen. W 2022 roku wydała drugi tomik Kołowrotek. W sieci prowadzi blog literacki boadicea.pl .

Laureatka nagrody Złote Pióro rzeszowskiego oddziału Związku Literatów Polskich w kategorii Poezja za rok 2022 (zbiór wierszy Kołowrotek). Należy do Regionalnego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Rzeszowie oraz Brzozowskiego Uniwersytetu Ludowego. Wraz z rzeszowską autorką Joanną Prejzner tworzą projekt w sieci Zakręcone Literatki. Miłośniczka książek, kotów i kwiatów. Mieszka w Rzeszowie.

Wywiad

Na Pani blogu literackim widnieje takie oto zdanie: Naukowcy zajmują się badaniem faktów, poezja zajmuje się prawdą.  Autorem tych słów jest Miłosz Brzeziński, doradca w zakresie efektywności i społecznego rozumienia zjawisk psychologicznych. Jak Pani rozumie te słowa?

Ikonka czatu Sztukater.pl
Ikonka czatu Małgorzata Szepelak

Miłosz Brzeziński jest autorem książek prozatorskich, np. kryminał, sensacja, thriller, biznes, finanse, nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.), poradniki. I choć nie pisze poezji – często się na nią powołuje podczas swoich wykładów czy w podcastach. Bardzo doceniam u ludzi nie zajmujących się poezją – w sensie jej tworzenia – doceniam to, gdy powołują się na jej piękno. Podkreślają walory wierszy, przywołują skojarzenia. Sama promuję poezję, i to, że o niej ktoś opowiada zwyczajnie sprawia mi radość. Odnośnie do przywołanego zdania – poezja sprawia, że odbiorca staje w prawdzie. Czytając wiersz nie muszę zakładać masek, poprzez odbiór wiersza czuję, że staję się lżejsza, oczyszczona. Poezja czasem wręcz boleśnie odziera ze złudzeń i mam wrażenie, że sięga do prawdy w człowieku.

 

Więcej jest piszących i wydających niż czytających. Z pewnością jest Pani tego świadoma. Pomimo to wciąż pisze. Jak Pani wytłumaczy ten fenomen, fenomen pisania?

Piszę od dwunastego roku życia i niedawno dowiedziałam się, że już w tym wieku byłam diarystką. Diarysta – to osoba, która pisze dzienniki. Pisałam wtedy codziennie, ręcznie, w tradycyjnym zeszycie w kratkę, na sześćdziesiąt kartek. To był mój sposób na poprawienie jakości pisania wypracowań. Przeczytałam o tym w jakiejś książce. Nie jestem pewna u kogo? Może u Montgomery, może u Musierowicz? Nie pamiętam, wiem jedno: pomogło to bohaterce nabyć sprawności w pisaniu. Piszę więc z nawyku. Nie oglądam się na to, ile osób wydaje i pisze. Poza tym – skoro mi to sprawia tyle radości – niech i komuś będzie to dane.

 

Poetą się bywa, taka jest obiegowa opinia. Zatem: kiedy czuje się Pani poetką? Czy myśli Pani o sobie: zawodowa poetka? Kim jest zawodowy poeta?

Zawodowa poetka w moim odczuciu to ktoś, kto ma taki zawód, a więc się z tego utrzymuje. Pracuję w zupełnie innym zawodzie. Poezja to nie jest źródło moich dochodów. Natomiast stan bycia, stan „czucia się” poetą czy poetką w moim odczuciu jest taki, jak opisuje Zbigniew Herbert w Liście do studentów PWST z 1995r. Bądźcie w każdej chwili, w każdym wypowiedzianym ze sceny słowie po stronie wartości, za pięknym rzemiosłem, przeciw tandecie, za nieustającym wysiłkiem woli i umysłu, przeciw łatwej manierze, za prawdą, przeciw obłudzie, kłamstwu i przemocy.

 

Pani motto życia (tak sądzę) i twórczości brzmi: „Pasja bywa cudownie nieobliczalna – a odpowiednio pielęgnowana zaskakuje swoimi owocami”. Rozumiem, że pasją nazywa Pani pisanie wierszy. A jakimi to owocami owa pasja zaskoczyła Panią ostatnio?

Wiele niespodzianek przynosi mi pisanie. Najprościej będzie mi zaprosić Państwa na mój blog boadicea.pl. Opisuję tam wydarzenia literackie, recenzuję książki, filmy, wydarzenia kulturalne; zamieszczam poezję. Jestem również obecna w social mediach. Serdecznie zapraszam!

Najnowszym owocem pisarskiej pasji jest nagrywanie krótkich filmików promujących wydarzenia kulturalne, najczęściej związane z literaturą. Nagrywamy je wspólnie z Joanną Prejzner, rzeszowską poetką i recytatorką. Można nas znaleźć w sieci pod nazwą Zakręcone Literatki.  Jest też i drugi owoc. Wraz z mężem, który ma piękny, radiowy głos, nagraliśmy wspólnie płytę. Powstała na bazie mojego debiutanckiego tomiku. Tomasz wspaniale interpretuje wiersze, a ja czytam pamiętnik. „Kufer cedru pełen” to połączenie poezji i prozy. Płytę nagrywaliśmy pod czujnym okiem znanego, rzeszowskiego twórcy, Stacha Ożoga. Jego doświadczenie i porady zaowocowały ciekawym zestawieniem, a nam pokazały, jak twórczość może wyglądać od zupełnie innej strony.

 

Wydała Pani dotąd dwa tomiki. Pierwszy, „Kufer cedru pełen”, to swoiste połączenie wierszy z pamiętnikiem. Skąd taki pomysł, aby rozbić treść tomiku na prozę i poezję? Dlaczego nie kontynuowała Pani tego pomysłu w następnym tomiku? Drugi, „Kołowrotek” zawiera bowiem wyłącznie wiersze.

Pomysł na połączenie poezji i prozy wyszedł od mojego wydawcy Jerzego Fąfary. Była we mnie chęć sprawdzenia, jak to wypadnie. Drugi tomik zawiera same wiersze, jednak czytelnicy tęsknią do tej pierwszej formy. Możliwe, że trzeci tomik to będzie powrót do poprzedniej formy: poezja-proza. A możliwe, że … będzie zupełnie inaczej.

 

Jakie ma Pani plany wydawnicze?

Jedna książka w 2024 r. Kolejna w czasie odpowiednim.

W wierszach Pani łatwo zauważyć skojarzenia trafne, lecz niezbyt standardowe. Można nawet powiedzieć, że są nowością. Skąd one przyszły?

 

Dziękuję za to spostrzeżenie. Ciekawe pytanie! Rzeczywiście „skundlone demony”, „ostrogi różańca”, „kowadło urwało się ze smyczy” to sformułowania nietypowe, na które zwracają uwagę czytelnicy. Lubię zabawę słowem, lubię nadawać nowe znaczenia słowom. Przekornie lubię je zestawiać. Często bywa, że nie pamiętam skąd wzięła się dana metafora . Wyświetla mi się pod powiekami i jak zdążę ją zapisać to potem jeszcze raz sprawdzam w świetle dnia. Czasem zapiszę coś, co wymaga skreślenia. A czasem – pojawia się to „coś”.

 

Dla kogo jest poezja? Dla kogo są wydawane kolejne tomiki poezji nieznanych dotąd ludzi, którzy śnią zapewne o sprzedaniu wszystkich egzemplarzy?

Pisanie sprawia mi radość. Nie dziwi mnie to, że wiele osób sięga po tę formę tworzenia. To piękny sposób, aby wyrazić siebie, aby coś zatrzymać w opisie. Osoby piszące często przykuwają wzrok odbiorcy do tego, co zwykle mu umyka. Wdzięczność czytelnika za swoiste zatrzymanie czasu poprzez zatrzymanie na danych przedmiocie czy zdarzeniu– warta jest pisania.

 

Uczestniczy Pani w spotkaniach Peronu Literackiego przy Bibliotece Kraków. Angażuje się Pani w wiele imprez poetyckich. Czytała Pani bajki dzieciom. Co Pani dają owe spotkania? Co budują?

 

Relacje. Na bazie wspólnych relacji dzieje się więcej, pełniej. Każda taka impreza poetycka, spotkanie, wspólne działania rozwijają wielowymiarowo.
Wspólne działanie to chociażby nasze „Zakręcone Literatki”, które cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Wykorzystujemy pewną dozę humoru, aby jednocześnie przedstawić ciekawe wydarzenia kulturalne.
Wspólne działanie to też nagranie płyty z mężem, i niech to będzie swoisty „posag” dla naszych dzieci czy pamiątka dla najbliższych. Podobno kojąco wypada słuchanie naszego małżeńskiego tandemu.
Biorę udział w warsztatach poetyckich, w niektórych konkursach literackich, relacjonuję ciekawe wydarzenia na swoim blogu. Regularnie spotykam się z innymi twórcami i czytelnikami w ramach różnych działalności, np. „Literacki MasterMind”, Literacka Blogosfera”, „Gościniec Literacki”, rzeszowski oddział RSTK.

 

Jakie książki Pani czyta? Z jakiej półki bibliotecznej? Co by Pani zaproponowała młodzieży – prozę czy poezję? Jakie tytuły?

Osobiście stawiam na poezję. Moje półki i stoliki zapełniają się tomikami, antologiami. Odkąd odkryłam poezję na nowo mam wrażenie, jakbym chciała nadrobić zaległości. Poza tradycyjną poezją uwielbiam prozę poetycką. Elżbieta Isakiewicz oraz Robert Gmiterek – to dla mnie mistrzowskie pióra tej dziedziny literatury.

 

Jakie wiersze z Pani dorobku poleca Pani swoim czytelnikom?

Jako, że moje wiersze są krótkie i jak dotąd wydałam niewiele polecam zawartość obu moich tomików. Czasem publikuję na swoim blogu.

 

Ma Pani swojego mistrza? Jeśli tak, kto to jest?

Krystyna Miłobędzka. Anna Świrszczyńska. Bożena Kaczorowska. Jadwiga Malina. Małgorzata Hrycaj. Krzysztof Kamil Baczyński. Bolesław Leśmian. Julian Przyboś. Jan Twardowski. Józef Baran.

 

Na koniec wiersz. Nawiążę nim do odpowiedzi na pierwsze pytanie odnośnie do poezji jako prawdy. Do poezji nie potrzeba zakładać masek. Jednak nawet gdyby tak się stało – zawsze można wybrnąć wierszem.

„W maseczce jej do twarzy”

Nad ranem
Pobiegnę w miasto (stadion zamknięty)
nazbierać deszczu kropli
zebrać oszronionej rosy
i przemyć zimnem twarz –
A jednocześnie powytrząsać
Myśli zaspanych, myśli zabolałych
Które w głowie po nocy – nieproszone.
Zamykam więc drzwi, otwieram umysł,
nabieram hojnie powietrza
zanim nałożę.
Biegnę w maseczce ochronnej
I w mijanych oknach i witrynach
Sprawdzam czy mi w niej
do twarzy

 

Wywiad przeprowadził Adam Miks

Przedruk wywiadu ze strony https://sztukater.pl/

https://sztukater.pl/wywiady/175-malgorzata-szepelak.html?fbclid=IwAR2dBlFNMaQ6V6G9OKIFd0ZR5qsDhFTqC93D521xBXYiYnhSmnrWD11trxU

Źródło zdjęć: Joanna Prejzner